Dwa miesiące z Teo za nami.

Wydaje się, że dopiero co opublikowałam wpis dotyczący pierwszego miesiąca życia Teo a tu już minął nam drugi miesiąc.

O ile pierwszy miesiąc upłynął nam w większości na karmieniu i przewijaniu, o tyle drugi był już miesiącem, w którym Teodor był bardziej towarzyski i kontaktowy.

 

  1. A ja rosnę, i rosnę…

Drugi miesiąc życia Teo zakończył mierząc zacne 62 cm i ważąc 5870g. Pediatra mówi, że waga słuszna i ja również podpisuję się pod tym stwierdzeniem, gdyż boleśnie odczuwają to moje ramiona.

Ubranek w rozmiarze 56 już nie ma – obecnie nosi wszystko w rozmiarze 62 choć zdarzyło się ostatnio, że kilka razy ubrałam mu rzeczy w rozmiarze 68 i wcale nie były mu za duże. Czuję, że powoli czeka nas wypad na kolejne ,,wyprawkowe” zakupy. Oprócz tego, że zdecydowanie się wydłużył, stał się także bardziej widoczny, jeżeli wiecie co mam na myśli. W pierwszym miesiącu wręcz ginął w gondoli. Teraz wypełnia ją całą swoją słodkością.

  1. Pierwsze uśmiechy i guganie

Około 6 tygodnia życia Teoś zaczął rozsyłać pierwsze uśmiechy. Z każdym kolejnym dniem obdarzał nas nimi coraz częściej a pod koniec drugiego miesiąca życia witał mnie uśmiechem za każdym razem gdy do niego podchodziłam.

Bardzo chętnie prowadzi z nami rozmowy gugane. Czasami jest tym tak przejęty, że aż miło popatrzeć i posłuchać.

Póki co jest bardzo wesołym i rozgadanym maluszkiem.

 

  1. Pierwszy zabieg i szczepienie

Wiem, że temat szczepień jest kontrowersyjny, ale ja moje dzieci szczepię. Uważam, że jakiekolwiek objawy niepożądane są lepsze niż zachorowanie na ciężką chorobę. Dlatego też w wyznaczonym przez lekarza dniu zgłosiłam się z synkiem na szczepienie.

Wcześniej położna na ostatniej wizycie patronażowej zwróciła uwagę na ziarniniak pępka i kazała smarować go spirytusem by go zasuszyć. Robiliśmy to każdego dnia bez większych rezultatów, bo pępuszek dalej ropiał. Lekarz wziął to jednak bardzo na poważnie i nie dopuścił do szczepienia, dopóki się tej ziarniny nie pozbędziemy. Dostaliśmy skierowanie do chirurga i w ciągu pięciominutowego zabiegu wycięcia ziarniny i zabezpieczenia ranki srebrem udało się go pozbyć. Jednak szczepienie odbyło się dopiero po tygodniu.

Szczepienie przebiegło całkiem szybko. Teo po samym szczepieniu był nieco bardziej ospały w dzień, obyło się również bez gorączki. Niestety wieczorem pierwszego dnia stał się bardzo marudny. Liczyłam się z tym, jednak dwie noce i dwa dni po szczepieniu pamiętam jak przez mgłę, bo nie spałam prawie wcale. Ukojenie przynosiło mu tylko kołysanie w ramionach więc nie mogłam odmówić.

 

  1. Alergia

Podczas tej samej wizyty u pediatry zwierzyłam się jej, że Teo jest nieodkładalny zwłaszcza w nocy; wtedy krzyczy, pręży się, denerwuje przy piersi ssąc ją a chwilę później wypluwając. Lekarka zapytała mnie o zielone, pieniste kupki małego oraz zwróciła uwagę na krostki na ciele oraz suchą skórę na policzkach. Stwierdziła, że warto, żebym testowo odstawiła mleko i jego pochodne, oraz wszystko co zawiera białko pochodzące od krowy, bo wygląda jej to na tak zwaną skazę białkową.

To był czas, kiedy mój dzienny jadłospis składał się w głównej mierze z płatków z mlekiem oraz jogurtów, bo były to posiłki, których przygotowanie wymagało ode mnie użycia jednej ręki, gdyż na drugiej przez cały niemalże dzień znajdował się Teo.

Podreptałam jednak do sklepu z zamiarem zakupienia mleka roślinnego i kupiłam od razu kilka, żeby wybrać to, które ewentualnie zasmakuje mi najbardziej. Zaczęłam się jednak zastanawiać z czym jeszcze ta dieta eliminacyjna będzie się wiązać.

Okazało się, że prawie 90% produktów dostępnych w sklepach w swoim składzie zawiera mleko. Oprócz rzeczy tak oczywistych jak mleko, masło, śmietana, sery oraz cielęcina i wieprzowina, musiałam odstawić też wszelkie słodycze, większość chipsów, pieczywo (o ile nie ma nigdzie informacji o składzie). Pierwszy tydzień byłam tak skrupulatna w tym wszystkim, że do ust nie włożyłam nic, co na opakowaniu miało napisane ,,może zawierać śladowe ilości mleka”. Lista dozwolonych produktów skróciła się do zaledwie kilku pozycji.

Jadłam więc chrupkie pieczywo, posmarowane hummusem z plastrem szynki która w składzie nie zawierała nic po za mięsem wieprzowym i przyprawami (nie spodziewałam się, że tak trudno znaleźć taką). Sama robiłam sobie muesli z płatków owsianych, ziaren pszenicy i wszystkiego co się do tego celu nadawało a było bez mleka.

Z każdym dniem trzymanie diety szło mi coraz lepiej i przychodziło z łatwością. Udało mi się nawet zrobić pączki na tłusty czwartek, które nie mają w sobie nic z mleka.

W miarę upływu czasu widzę, że było warto – Teo zgubił gdzieś wysypkę, skóra przestała być szorstka a co najważniejsze jest dużo spokojniejszy. Widzę to zwłaszcza w nocy. Poczekamy jeszcze kilka tygodni i później pod kontrolą lekarza wprowadzimy odrobinę nabiału i zobaczymy jak zareaguje organizm w celu potwierdzenia diagnozy.

Dieta ma jednak swoje zalety również dla mnie – nigdy wcześniej nie zwracałam tak dużej uwagi na to co jem. Może w końcu uda mi się wyrobić w sobie zdrowe nawyki żywieniowe.

 

  1. Pora na dobranoc

Udało nam się ustalić pewien harmonogram spania.

O godzinie 22 uśpiony Teo lądował w łóżeczku i udawało mu się spać do około 1.30 czasami 2.00. Po szczepieniu i dwóch nocach bez snu trochę nam się to poprzestawiało ale ostatnio znów wróciliśmy do naszego planu z tą różnicą, że pod koniec drugiego miesiąca życia Teo zasypia o 22 i śpi do około 4 nad ranem. Parę dni temu pobiliśmy własny rekord i spał nieprzerwanie od 22 do 5.30.Po pierwszej pobudce przebieram go i niosę do naszego łóżka gdzie jest karmiony a później zapada w krótkie drzemki.

 

  1. Dzienna rutyna

Ostatecznie choć na chwilę wstajemy o 8 rano. Zmieniamy pieluszkę, Teo pije mleko a następnie idzie spać na około 2 godziny do wózka. (Łóżeczko jest miejscem odpoczynku nocnego i zauważyłam, że odkąd przestałam z uporem maniaka kłaść go tam w ciągu dnia, to lepiej i dłużej śpi w nocy.) W tym czasie ja mogę zjeść śniadanie, ogarnąć się i zaplanować sobie teoretycznie cały dzień. Koło 11 budzi się nie na karmienie ale po to by się napić, bo nie umiem inaczej nazwać faktu przyssania się do piersi na dosłownie 5 łyczków, i lądujemy na podłodze żeby poleżał trochę na brzuszku. Około 13 idziemy na spacer i po powrocie zdarza się, że pośpi chwilę ale najczęściej jest aktywny już do 18. W tym czasie śmieje się do nas, zagaduje a ostatnio odkrył, że ma rączki więc zapamiętale liże je i bada do czego służą. O 18 godzinna drzemka (czasami) i później do godziny 22 czuwa choć jest już mniej skory do zabawy.

Cieszę się, że powoli zaczyna się to wszystko klarować, bo dzień coraz mniej przelatuje mi przez palce.

Już nie mogę doczekać się zmian jakie przyniesie nam trzeci miesiąc jego życia. A jak Wasze maluszki? Pochwalcie się w jakim są wieku.img_1373img_1560img_1578img_1600img_1619img_1625

2 myśli w temacie “Dwa miesiące z Teo za nami.

Add yours

Dodaj komentarz

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

Up ↑